czwartek, 22 kwietnia 2010

cz.1. Wizerunek i żółte karteczki....





Kolejna lekcja z przepoczwarzania ;)
wszak samorozwój to istotna sprawa by piąć się w górę,
a tego właśnie chcesz: być dziś lepszym niż wczoraj,
a jutro lepszym niż dziś.


Kawałek opowiastki na dzień dobry. Z morałem, coby mądrze było ;)

A może Ciebie wtłoczymy w opowiastkę, a co tam,
będzie ciekawiej.
Słoneczny dzionek. Ty siadasz w miejscu przecudnej
urody. Na ławeczce, tudzież czaisz się w krzaczorach,
coby niewidocznym nieco być. I obserwujesz. 
Obserwujesz przechodzące ludziska. Jest pierwszy obiekt.
Mężczyzna. W nieświeżym ubraniu 
ze zmierzwionymi włosami i zarostem na twarzy. 
Ocenka wewnętrznego eksperta "jakiś niedomyty wieśniak".
Po chwili przychodzi drugi mężczyzna, liczyłeś na babeczkę, 
cóż... i tak bywa. Przywołujesz eksperta i wyrok
"świeży inaczej" ;) I znów sru, etykietka przyklejona.
Kolejne osoby i kolejne żółte karteczki przyklejasz
na ich czoła.


Wniosek:
to tylko pozorne wrażenie. Zwykle przy bliższym poznaniu
osoba okazuje się kimś zupełnie innym, niż początkowo
sądziłeś. Patrząc na związki, to nawet często do takich wniosków
dochodzimy ;)
Patrząc na marketing, jesteśmy często celowo manipulowani.

Nie warto pochopnie oceniać innych,
choć warto pamiętać, że my będziemy nadal oceniani
powierzchownie.

Joe Vitale, którego książki bardzo lubię, w jednej z nich
o zagadkowym tytule "Zero Ograniczeń" napisał, że stara się przeżyć cały dzień
bez oceniania. Jak dotąd nie udało mu się tego zrobić.
W mordę jeża, jakie to jest rudne. Ale nic to, trening czyni mistrza. :)


Czy zatem nie warto o siebie dbać? bo to tylko pozór?
Odpowiedź w kolejnym wpisie :)
 
footer